Ale nierozsądnym też byłoby ominięcie okazji do napicia się rumu z lodem w pełnej uroku miejscówce u cioci słynnego boksera Nigela Benna.
Oto ciocia:
Ciocia Lucille prowadzi mały sklepik, który oprócz rumu oferuje również metr kwadratowy cienia i ławkę do gry w domino. Ściany wewnątrz wypełnione są wycinkami z gazet i zdjęciami krewnego boksera. Najwyraźniej dla cioci jest to największy powód do dumy - dlatego też to miejsce jest znane jako Nigel Benn Aunty Bar. Ciocia posiada zdjęcie z Nigelem na dowód pokrewieństwa :-) (choć wzrok przyciągają raczej oldschoolowe kalendarze z rozebranymi paniami)
Oto sklepik:
Picie i pogaduszki z ciotką w tej budce to zdecydowanie 'must see' jeżeli chodzi o zwiedzanie wyspy pod kątem rumu. Nokaut gwarantowany!
Rum jest wyśmienity sam w sobie i prawdziwi piraci wolą pić ten trzcinowy eliksir bez dodatków. Ale wielu ludzi powraca na Barbados tylko żeby napić się rumowego ponczu z lodem.
Mmmm...
Rum punch, taki dobry, że podczas picia człowiek zapomina o uwiecznieniu szklanicy na zdjęciu, ponieważ delektuje się smakiem dla wielu nie do odtworzenia gdzie indziej. Wydaje nam się, że bardzo dobry podaje Hunte w swoim ogrodzie (Tomek pewnie o tym ogrodzie jeszcze napisze).
Dla ciekawych oto przepis:
- 1/4 szklanki czystego soku z limonki
- 1/2 szklanki cukru
- 3/4 szklanki rumu
- 1 szklanka wody
Sposób przyrządzenia:
Rozpuścić cukier w wodzie, dodać rum i sok z limonki. Dobrze wymieszać. Schłodzić, podawać z lodem i szczyptą gałki muszkatołowej.
Powinno starczyć na 4 porcje :-)
Są wariacje z innymi sokami, ale to wersja z limonką to etykieta Barbados.
(E)
PS. Nie jestem alkoholiczką.