niedziela, 17 kwietnia 2016

Ognisko na plaży - co jedzą lokalsi?

Opis sytuacji. Plan był taki, żeby dotrzeć na drugi koniec wyspy do Bath Beach, gdzie jest podobno bardzo przyjemnie, pomimo tego, że jest to wschodnia część wyspy i raczej wybrzeże jest "rough". Spora wyprawa autobusem (o tym w następnych notkach) z przesiadką na drugi koniec wyspy, gdzie kierowca w zasadzie wysadził nas na skrzyżowaniu i wskazał palcem gdzie mamy iść... no to szliśmy z dość sporej góry, widok cudowny, tylko jeden przejeżdżający samochód i zero żywej duszy.


Droga w kierunku wybrzeża, jeszcze bez towarzystwa...

Nagle jakieś krzyki z tyłu, dwóch czarnoskórych lokalsów, z czego jedna kobieta z dużym garnkiem. Jakaś gadka szmatka:
- Co biali robią w tych rejonach na dwóch nogach?
- Cieszymy się piękną pogodą...
- O ja cię, no to możemy przejść się razem!
No i poszliśmy razem... :-)

Okazało się, że Bath Beach to miejsce, które preferują lokalsi, zupełnie nie-turystyczne, 100 % murzynów wokół (oczywiście nie licząc nas), ogólnie piknikowy nastrój ale każdy wlepia w nas oczy jak w dziwolągów. Napiliśmy się piwa, kupiliśmy też lokalny rum z lodem, a w zamian spożyliśmy jeden z pierwszych posiłków na wyspie, robiąc ognisko na plaży. Wokół nikt nic sobie z tego nie robił, trochę się pokąpaliśmy ale ogólnie wokół zero białych dusz :-) Nasi znajomi co jakiś czas witali się z kimś, ktoś przychodził pogadać. Obiad generalnie w większości przygotowany przez kobietę - obrała wszystkie warzywa, zajęła się ogniem, a mężczyźni zajęli się głównie piciem :-)


Cheers :-)

Co jedliśmy? Ogólnie rzecz biorąc było to spaghetti z batatami (lokalne słodkie ziemniaki) i innymi warzywami, w tym czerwonymi, bardzo ostrymi papryczkami. Piekielnie ostre, nie dało się jeść. :-) Dobrze, że rum trochę złagodził sprawę. Generalnie "w życiu" opiekowali się swoimi dziećmi, nie mogli znaleźć dobrej pracy, za to wiedli spokojne, nierozrzutne życie i cieszyli się nim. Codziennie robili takie wypady jak ten, oczywiście w porze suchej :-)


Bezrobocie w takich miejscach ma trochę inny kolor... :-)


Jedno z niewielu miejsc na skalistym wschodnim wybrzeżu Barbados, gdzie można cieszyć się bryzą, a nawet wykąpać.

(T)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz