Przeszukiwałem przeróżne portale z tanimi lotami już od dłuższego czasu, no i w końcu udało się znaleźć miejsce:
- w którym jest ciepło podczas naszej zimy
- gdzie nie trzeba się przesiadać np. w miejscu ogarniętym konfliktem zbrojnym (np. Ukraina)
- gdzie nie leci się nieznanymi liniami lotniczymi nad niebezpiecznymi miejscami :-)
W zasadzie to były kluczowe punkty, bo przecież musi być bezpiecznie. Bilety na Barbados kupiliśmy za 1400 PLN za osobę w obie strony :-) Jaki był haczyk? Trzeba było się jeszcze trochę bardziej natrudzić i znaleźć tanie doloty do Eindhoven (skąd był wylot) i w drodze powrotnej z Manchesteru (skąd wracaliśmy). No ale dla chcącego nic trudnego :-) Jeszcze nie mieliśmy wtedy dziecka, więc było trochę łatwiej.

Właściwe bilety dotyczyły takiej konfiguracji:
1. Eindhoven -> Londyn (przesiadka i ok. 14 godzin przerwy) -> Bridgetown, Barbados
2. Bridgetown, Barbados -> Manchester
Minusami całej operacji była więc długa i całonocna przesiadka w Londynie, no i musieliśmy znaleźć doloty, których cena nie obejmowała:
- Katowice - Eindhoven (ok. 100 PLN / os.)
- (pociąg) Eindhoven - Amsterdam; sprawdzaliśmy jeszcze możliwości dojazdu innymi środkami lokomocji, braliśmy pod uwagę nawet autostop ale mieliśmy tylko 3 godziny zapasu; pociąg kosztował ok. 100 PLN
Wracając, żeby nie było tak łatwo, pojechaliśmy sobie pociągiem do znajomego Liverpoolu, skąd znaleźliśmy tani lot do Gdańska.
Czy podróż była wygodna - nie :-) Czy była tania - tak :-) Dla osób, których jara sama możliwość podróżowania, niekoniecznie w luksusach - zdecydowanie jest to raj.
Tani lot wykupiliśmy dzięki FLIPO.PL, nie spotkaliśmy się z żadnymi problemami na żadnym z etapów podróży, a wręcz przeciwnie. Cała załoga była bardzo miła i wszystko przeszło płynnie, poza tym na lotniskach jest darmowy internet (zwykle pierwsza godzina). Lecieliśmy British Airways, a za Atlantyk linią Virgin Atlantic (bardzo polecamy) - duży i przestronny samolot i pełna obsługa.

Taki przywitał nas widok na miejscu - lotnisko Grantley Adams na Barbados.
No i ostatecznie pod dość męczącej podróży mogliśmy znaleźć się na niewielkiej wysepce (niecałe 50 mil długości) należącej do Wysp Karaibskich. Jest to najbardziej wysunięta na wschód wyspa, jednocześnie jedyna nie-wulkaniczna.
No ale o tym już później :-)...
(T)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz