środa, 6 stycznia 2016

Wybrzeże Czarnogóry - Sveti Stefan

Zaczynało zmierzchać, więc nadchodził czas na szukanie noclegu. Zbliżaliśmy się do wybrzeża, droga była cały czas bardzo górzysta i nagle wyłonił się niesamowity widok na wybrzeże. Pod nami wyłoniła się Budva, a obok maleńka wysepka słynąca chyba z największego natężenia hoteli na 1m[2] - Sveti Stefan. Korzystając jeszcze z pięknego zachodu słońca podjechaliśmy jeszcze na plażę schłodzić się wodą i zimnym piwkiem. Najbardziej popularne jest Niksicko, delikatne, raczej słabsze piwko ale idealne na obecny klimat.


Z góry spoglądamy na Budvę i wybrzeże Czarnogóry...


... ale jak zwykle ktoś nas musiał przebić! :-) W tle ta mała wysepka to właśnie Sveti Stefan.


... a tutaj w przybliżeniu :-)


Najlepszy sposób na schłodzenie... :-)

Niestety na wysepce Sveti Stefan ceny noclegów są bajońskie ale... jeśli macie namiot to wystarczy pojechać trochę bardziej na południe i praktycznie zaraz za wysepką jest bardzo tani camping :-) Za 2 osoby, namiot i samochód zapłaciliśmy 12 euro :-) Dodatkowo okazało się, że camping ma własną plażę, do której trzeba zejść, a przy plaży znajduje się mały bar. Idealne miejsce, trochę na uboczu, z daleka od zgiełku Budvy, dyskotek i wibrujących światełek, które docierały do nas tylko w postaci rozbłysków. W nocy z winkiem położyliśmy się na leżaczkach i buchała w nas bryza bardzo ciepłego powietrza. O takiej porze było to dla nas niesamowite przeżycie - leżeć prawie nago z winkiem, a nad nami gwiazdy :-) Było ciemno więc tylko słyszeliśmy amatorów naturystycznych kąpieli zaraz obok... :>


Widok na Sveti Stefan z prywatnej plaży Campingu.

Minusem tego miejsca są sanitariaty, chyba słowo "spartańskie" jest idealnym określeniem. Pomijając toalety i wspólne miejsce do mycia zębów i naczyń, był tylko jeden prysznic (a raczej natrysk) zarówno dla mężczyzn i kobiet, który był zakryty i dawał trochę intymności. Być może była w nim też ciepła woda - tego nie sprawdziliśmy, bo obok znajdowało się kilka innych nieodkrytych natrysków, a do tego jednego była już duża kolejka :-) Akurat te odkryte natryski były na zapleczu sanitariatów więc długo się nie zastanawialiśmy. Z pomysłu skorzystała też jedna Polka więc wszyscy się ostatecznie wykąpaliśmy nago nie zwracając na siebie szczególnej uwagi :-) bardziej skupiając się na szybkim umyciu, bo woda była lodowata!

Poza tym był to też pierwszy raz od dawna kiedy spotkaliśmy polskich turystów. Być może niskie ceny wpłynęły, że było ich całe zatrzęsienie! No ale miejsce naprawdę urocze. Polecamy!

(T)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz